
Kim bylibyśmy gdyby nie nasi rodzice? Po dłuższej obserwacji rówieśników, znajomych, nasunęło się mnóstwo pytań, to zmobilizowało mnie do napisania przemyśleń na swoim blogu. Złapałam się nad tym, że dawno ich nie było. Rodzicom, nie tylko zawdzięczamy życie - to chyba takie logiczne. Ale również wychowanie, dach nad głową, a także status społeczny. Chyba na tym ostatnim najwięcej chciałabym poświęcić linijek. Widzę, słyszę jak to coraz więcej znajomych, znajomych znajomych, ludzi których kojarzę z imienia i z widzenia dostają nowe samochody, mieszkania, opłacane są im studia, czy nie muszą chodzić do pracy. Gratuluje im takiego życia, nie życzę źle, każdy z nas jest kowalem swojego losu. To dobrze, że nie jesteśmy na równi, to jednych mobilizuje do działania, drugich zaś pcha do popełnienia samobójstwa. To prawda, że niektórzy przed urodzeniem już mają zapełnioną doskonała przyszłość. Jednak czy ja bym doceniła to co dostałam? Czy jednak doceniam to, co zdobyłam ciężką pracą? Nie jestem typem osoby, która szanuje coś, co łatwo przyszło. Jak to mówią " coś jest a później tego nie ma". Oczywiście, byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że NICZEGO nie zawdzięczam swoich rodzicom. Bo mam świadomość, że są osoby, które miały gorzej. Ale dzisiaj skupię się na sobie. Dziękuje swojemu tacie za jego wychowanie, za to jakie zasady mi wpoił, za to jakim stałam się człowiekiem, za swój kodeks moralny. Chociaż wychowanie miałam z jego strony do 16 r.ż. to wiem, że uczynił wszystko co było w jego mocy, żebym była szczęśliwa, aby niczego mi nie zabrakło. Po jego śmierci, przechodziłam najgorszy okres swojej młodości, bo mają naście lat, nikt nie jest przygotowany na utratę najbliższej osoby. Zostałam sama, mając 16 lat, nie wiedziałam jak żyć. Mimo, iż mieszkałam nadal z mamą to czułam się najsamotniejszą osobą na ziemi, rozpacz pochłonęła mnie na tyle, że byłam wstanie odepchnąć wszystkich z rodziny, udawałam, że jest dobrze. Ale w rzeczywistości było inaczej. Teraz mając 22 lata uczę się na nowo poznawać swoją mamę, staram się utrzymywać z nią dobry kontakt, bo wiem, że chce dla mnie najlepiej, że chce, abym była szczęśliwa. Mimo, że żadna z nas nie okazuje wobec siebie oznak miłości, to jednak łączy nas niewidzialna nić. Dziękuje też jej za to, że miałam możliwość dachu nad głową, że to pozwoliło mi na rozwinięcie swoich pasji, na to, abym w 90% mogła się sama utrzymywać. Ale już za parę dni w końcu odetnę się w 100% od przeszłości. Spróbuje zbudować nowy dom, stworzę tam swój mały świat, miejsce do którego będę mogła uciec, gdy ten brutalny świat mnie przytłoczy...







[OKULARY - SINSAY, BLUZA -
ROMWE, SPODNIE - ROMWE, BUTY - ADIDAS ]